piątek, 19 grudnia 2008

W nocy strzelam w gwiazdy z procy...

Dzień rozpoczął się o godzinie 11:30, kiedy to zbudzony wibracją telefonu, wstałem ze swojego pięknego i mega wygodnego łóżka. Nie będę opisywał porządków, które zdarzyło mi się dzisiaj popełnić, ale działałem wedle powstałego w moim cudownym umyśle harmonogramu. Z racji okropnej pogody, postanowiłem zrobić sobie prezent. Zaszedłem do księgarni i wyszedłem z bezwstydnikiem Marii Peszek.

Bezwstydnik – lit. Forma literacka cechująca się wartością dokumentalną i liryką wyznania, kojarzona z zapiskami w intymnym dzienniku, odrzucająca pojęcie wstydu i radykalność wywodu; charakterystyczna dla hedonizmu mistycznego

Książka jest wydana w bardzo oryginalny sposób. Oprócz felietonów i wierszy, można zobaczyć Marię – Awarię w nietypowych ujęciach Ryszarda Michalskiego.

Wybrałem jeden wiersz z „Bezwstydnika”, który rozpalił moją wrażliwość intelektualną:

niedopałki

w pokrowcu ze snów pośladków twych nów wschodzi nocą sny mi się pocą
zakochuję się łatwo i szybko jak światło
w nocy strzelam w gwiazdy z procy
jestem rtęć płynna chęć
dotykam się bo nie ma cię
tsunami między udami


więcej bezwstydnych wierszy w księgarniach...

Dodam jeszcze, że uzależniłem się od kawy rozpuszczalnej, przed chwilą za oknem spadł śnieg. Między moimi palcami, a klawiaturą wylądowała biedronka o kropkach dwóch.
Chyba na szczęście...